Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Poland

Down Icon

"Laszka" w Galerii Sławy!

"Laszka" w Galerii Sławy!

- To było dla mnie ogromne wyróżnienie. O swojej nominacji dowiedziałem się na początku grudnia, gdy zadzwoniła do mnie z tą informacją pani Marta Zawadzka, że następnego dnia osobiście zadzwoni do mnie z tą informacją prezydent Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie, Luc Tardif . I faktycznie tak się stało. W tym dniu towarzyszyło mi mnóstwo emocji ze względu na to, że moja Mamusia umarła akurat i było mi bardzo smutno z tego względu, że nie może tego usłyszeć osobiście ode mnie. Na pewno byłaby ze mnie bardzo dumna i cieszyłaby się z tego. To wyróżnienie i tę nagrodę chciałbym właśnie dedykować mojej Mamie – podkreśla Leszek Laszkiewicz.

Nagroda dla Mamy…

Wychowanek JKH GKS Jastrzębie w reprezentacji Polski wystąpił na osiemnastu mistrzostwach świata. W drużynie narodowej rozegrał 216 meczów i strzelił 89 goli. – On był nieustępliwy. Jak każdy, kto grał zawodowo w hokeja, zawsze dążył do tego, żeby być jak najlepszym. Jedyną rzeczą, która według mnie jest na pewno niespełniona jest to, że mógł grać jeszcze, bo miał ku temu warunki i „papiery” na to, aby trafić do lepszej ligi. Występował w niemieckiej DEL czy lidze włoskiej oraz czeskiej, ale mógł iść dalej. Wystarczyło, żeby go może gdzieś tam dalej popchnął, ale na pewno miał umiejętności, żeby grać wyżej – zapewnia jego starszy brat Daniel.

Leszek Laszkiewicz, jak większość najlepszych polskich hokeistów urodzonych z tamtego rocznika, jest absolwentem Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu. - Grałem z Leszkiem zarówno w reprezentacji do lat osiemnastu, jak i dwudziestu, i zawsze się wyróżniał. Później, gdy wyjechał za granicę, to jeszcze ta jego forma jeszcze bardziej eksplodowała. Można powiedzieć, że jak na tamte czasy, to był to zawodnik, który potrafił wziąć krążek i wiadomo, co z nim zrobić. To był naprawdę świetny zawodnik – podkreśla Damian Słaboń, który z Leszkiem Laszkiewiczem grał zarówno w SMS-ie PZHL Sosnowiec jak i w Cracovii.

Bez pracy nie ma kołaczy…

Leszek Laszkiewicz ma na swoim koncie osiem tytułów mistrza Polski z Unią Oświęcim i Cracovią oraz mistrzostwo Włoch z Milano Vipers. Występował również w niemieckim zespole Nuernberg Ice Tigers i czeskich Vitkovicach. - Każde mistrzostwo Polski i jedno mistrzostwo Włoch, które osiągnąłem, a także gra na mistrzostwach świata i duma reprezentowania swojego kraju na arenie międzynarodowej to są takie momenty, których nigdy nie zapomnę i z których zawsze będę dumny. Nie ma nic piękniejszego jak cały sezon ciężko pracować i później zdobyć ten złoty medal i cieszyć się razem z drużyną i kibicami. Ja tego życzę każdemu zawodnikowi żeby przynajmniej raz to przeżył, to co ja przeżyłem. I ten awans na mistrzostwa świata grupy A, bo to są takie chwile, które nie zapomina się do końca życia – podkreśla 46-letni napastnik.

Laszkiewicz obecnie jest dyrektorem sportowym JKH GKS Jastrzębie oraz generalnym menadżerem reprezentacji Polski. - Po prostu jest zaangażowany, hokej jest jego życiem i myślę, że ta ocena którą dostaje, to mu się jak najbardziej należy. Myślę, że ta nagroda nie może być w lepszych rękach niż u Leszka. – uważa Robert Kalaber, trener reprezentacji Polski.

Odkąd trafił do SMS-u, wyróżniał się na tle starszych zawodników, więc nie nikogo nie dziwi fakt, że popularny „Laszka” występował także ze starszym rocznikiem. - Miał takie zacięcie sportowe, bo widać było, że naprawdę chciał grać w tego hokeja na wysokim poziomie. Miał świetną technikę, do tego znakomitą jazdę i był niezwykle pracowitym zawodnikiem. Na każdym treningu starał się być najlepszym i zawsze dawał z siebie wszystko. To pomogło mu wyjechać za granicę, bo nasza liga nie miała wysokiego poziomu. Dzięki jego pracowitości udało mu się grać w tych dobrych ligach europejskich – mówi były reprezentant Polski, Sebastian Pajerski.

Hokejowa Elita na zawsze w sercu!

Leszek Laszkiewicz osiemnaście razy grał w mistrzostwach świata. W tym okresie zagrał na mistrzostwach świata grupy A w 2002 roku. Rywalizował z drużyną narodową na drugim i trzecim poziomie. Łącznie na poziomie mistrzostw świata rozegrał 102 mecze, w których strzelił 39 goli i zanotował 54 asysty.- Wspominając te wszystkie lata to przyznaję, że ten czas minął naprawdę bardzo szybko, ale na pewno te wszystkie wspomnienia, ludzie których poznałem i mecze przez mnie rozegrane, na pewno na zawsze zostaną w moim sercu. Z tego okresu mam dwie takie sytuacje, które na długo zapamiętam. Pierwszą był nasz awans do grupy A, który wywalczyliśmy w Grenoble we Francji w 2001 roku. Wywalczyliśmy ten awans do Elity po dziesięciu latach przerwy. To był naprawdę dla nas ogromny sukces i każdy był podekscytowany tym, co będzie za rok. Wiedzieliśmy, ze spotkamy się z tymi najlepszymi zawodnikami na świecie. I właśnie ta druga sytuacja, która utkwiła mnie w szczególności w mojej pamięci, to właśnie nasz występ na mistrzostwach świata grup A w Szwecji. Pamiętam, że na tym turnieju zagrali Jaromir Jagr, Peter Bondra czy Zdeno Chara, a więc były to nazwiska, które w tamtym okresie znaczyły bardzo dużo w światowym hokeju. Miałem okazję grać na tych mistrzostwach, a dodatkowo na tym turnieju podpisałem kontrakt zespołem HC Vitkovice, a więc z czołowym zespołem czeskiej ekstraligi. Cieszę się że mogłem się też tam pokazać i dzięki temu, że graliśmy w tej Elicie, to mogłem rozwijać swoją karierę – twierdzi Laszkiewicz.

Zanim zadebiutował w „dorosłej” reprezentacji Polski, dwukrotnie grał na mistrzostwach Europy do lat 18-stu (wówczas nie rozgrywano jeszcze mistrzostw świata w tej kategorii wiekowej. Zagrał też dwa razy na mistrzostwach świata do lat 20-stu. W 1997 roku Biało-Czerwoni z Laszkiewiczem w kadrze wystąpili na MŚ U20 ówczesnej grupy A i jak na razie był to ostatni występ Polaków w tej kategorii wiekowej. Wychowanek JKH GKS Jastrzębie grał także na Uniwersjadzie w 1997 roku. - Leszek zawsze był strasznie zawzięty. W każdym sporcie potrafił się znaleźć, obojętnie w co byśmy nie grali, to zawsze był zawzięty. Pamiętam, że w internacie Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu mieliśmy stół do ping ponga i „Laszka” był zawsze zły gdy przegrywała, ale takich momentów było naprawdę bardzo mało, bo zazwyczaj z nami wygrywał – uśmiecha się były reprezentant Polski, a obecnie trener niemieckiej drużyny Jungadler Mannheim U17, Adam Borzęcki.

Spełniony zawodnik…

W lidze polskiej grał przez dziewiętnaście sezonów, zdobywając w tym czasie ponad tysiąc punktów. Poza ośmioma tytułami mistrza Polski (trzy z Unią Oświęcim i pięć z Cracovią) i mistrzostwem Włoch z Milano Vipers, ma również na swoim koncie wicemistrzostwo Niemiec z Nurnberg Ice Tigers, Puchar Włoch z Milano Vipers, a w lidze polskiej wywalczył krajowy puchar z Unią Oświęcim. Ponadto ma w swoim dorobku trzy srebrne (dwa z Cracovią i jeden z JKH GKS Jastrzębie) i trzy brązowe medale mistrzostw Polski (po jednym krążku z KTH Krynica, Cracovią i JKH GKS Jastrzębie). - „Lesiu” to był wspaniały zawodnik i kolega. Wylaliśmy razem dużo potu na treningach w Unii Oświęcim, gdzie graliśmy razem i mieliśmy super momenty zarówno w klubie jak i reprezentacji. Jemu ta nagroda naprawdę się należy, bo jest to człowiek, który po prostu tak jak ja był wariatem jeśli chodzi o treningi i podejście do tego sportu. A on był i jeszcze większym wariatem niż ja – zapewnia były obrońca reprezentacji Polski, a obecnie trener występującym w północnoamerykańskiej lidze EHL zespole Connecticut RoughRiders.

Młodszy z braci Laszkiewiczów w 2002 roku zagrał w mistrzostwach świata grupy A, które odbyły się w Szwecji, strzelając gola w wygranym 5:1 meczu z Włochami. Teraz po 23 latach ponownie los zaprowadził go do Szwecji, ale tym razem nie do Göteborga, ale do Sztokholmu i w dodatku w zupełnie innej roli, bo władze światowego hokeja doceniły jego piękną karierę i to w jaki sposób promował polski hokej na całym globie. - Ja nigdy w życiu niczego nie żałowałem, żadnej nawet najmniejszej rzeczy. Cieszę się, że tak to wszystko się poukładało, bo naprawdę jestem dumny i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że po zakończeniu kariery jestem spełniony zawodnikiem – dodał na zakończenie Leszek Laszkiewicz.

Przypomnijmy, ze pierwszym Polakiem przyjętym do Galerii Sławy Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie (IIHF) był Henryk Gruth, który w 2006 roku został wyróżniony w kategorii zawodnik. - Teraz to mogę powiedzieć, że jest to takie zaszczytne wyróżnienie, nad którym nigdy się jakoś specjalnie nie zastanawiałem. Wydaje się, że teraz mogę to śmiało powiedzieć, że chyba jest to największa nagroda za wszystkie wyrzeczenia, za wszystko, co spotkało mnie w czasie gry w hokeja. Za te wszystkie kontuzje i zupełnie inne życie niż mieli moi rówieśnicy. Znaleźć się w Galerii Sławy IIHF w Toronto jest zaszczytem. Każdego dnia cieszę się z tego i jeśli ktoś o to pyta, to od razu wracają wspomnienia, bo to wyróżnienie jest dla mnie uhonorowaniem mojej kariery. Ogromnie się cieszę, że pojawi się tam Leszek, bo już tam będzie taka mała nasza grupa – zapewnia nasz czterokrotny Olimpijczyk.

Przejdź na Polsatsport.pl
polsatnews

polsatnews

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow